wtorek, 21 kwietnia 2015

Koniec jest początkiem

Witam Was, moi Drodzy,

po przemyśleniach i rozmowach ze znajomymi (pozdrawiam Oliwię i Kasię xd) zdecydowałam się to zrobić. Proszę czytać uważnie i do końca :)

Kitsune - chan blog to zlepek 2 różnych osób połączonych jedynie imieniem i nazwiskiem. Zmieniłam się. Moje poglądy na świat, styl. Mogliście tu spotkać Vevee i Kitsune. To, którą mnie woleliście to Wasza osobista opinia i zostawiam to Wam. 

Aktualnie utożsamiam się z Kitsune, z czym dobrze się czuję. Jako Vevee nie czułam swobody. Wiedziałam, że nazwa wymyślana na szybko i niezgodna z moim charakterem nie wypali. Czułam, że to nie to. Że to nie ja.

Potem przyszła Lisica i w moim życiu urzęduje do teraz. Tak, to jest to. Czuję się z tym dobrze, swobodnie. Nazwa zgodna z moim charakterem i upodobaniami. 

Pozornie wszytko ok. Ale jednak nie. Jako człowiek, który lubi mieć wszystko posegregowane i ułożone, nie mogę przeżyć, że blog był naprawdę dwoma blogami, a prowadziły go nie jedna a 2 osoby. 
Stwierdziłam, więc, że przenoszę się na inną stronę(no, wykrztusiłam to). Zanim jednak to nastąpi muszę wpaść w rutynę i zebrać myśli do kupy(przepraszam za wyrażenie ^^). Póki co, będę czytała uważnie wszystkie komentarze (jeśli owe się pojawią) i na nie odpowiadała. Bloga nie usunę, przyszli obserwatorzy sobie wejdą i poczytają haha :) W przyszłości podam tu jeszcze link do drugiej strony. Mam nadzieję, że tutejsi obserwatorzy i tam będą mnie śledzić.

Pozdrawiam,
Kitsune.

PS. przepraszam jeśli trudno mnie zrozumieć, ale mam problemy z klawiaturą.

sobota, 11 kwietnia 2015

My passion

Każdy człowiek ma jakieś hobby, pasję. Coś co nam sprawia przyjemność i często to powtarzamy możemy nazwać hobby. Mam wiele zainteresowań, ale jak na razie największą przyjemność widzę w rysowaniu. Dziś opowiem Wam trochę o mojej pasji i pokażę kilka prac.

Nie mogę określić od kiedy rysuję, bo prawda jest taka, że ołówek jest moim przyjacielem od przedszkola. Pierwsze rysunki? Cóż, zdeformowane konie na pierwszych stronach książek. Wyglądało to strasznie, ale te 10 lat temu widział w tym arcydzieło.

Z czasem zaczęłam bardziej pogłębiać swoje hobby. Do szczęścia potrzebny był mi ołówek, kartka i gumka. Rysunkami obdarzałam wszystkich dookoła. Kiedy wyjeżdżałam od babci zawsze zostawiałam jej około 5 moich prac(w końcu założyła teczkę, haha). Intensywne ćwiczenie doprowadziło mnie do poziomu zaledwie amatora. Ale to i tak jest duże osiągnięcie.

Zawsze kiedy mam wątpliwość, czy rysunek wyszedł tak jak należy, idę do mamy i pytam się jej, czy może mi powiedzieć co lub kogo widzi. Można to nazwać testem. Jeśli rozpozna, rysunek uważam za udany, jeśli nie - trzeba coś poprawić. 

Jak to przyjaciele, zdarza mi się kłócić z moim ołówkiem. Wtedy odkładam rysowanie na dalszy plan i zdarza mi się nawet przez 2 tygodnie nic nie szkicować. Dobrze mi robią takie przerwy. Nie lubię monotonności. Odkładając rysowanie mogę robić coś innego, co zabiera równie dużo czasu.

Zapewne znana większości - Zuzanna Borucka

Taki koteł w linie :)

Pierwszy rysunek wykonany akrylami. 

Na sam koniec chcę jeszcze zaprosić Was na moją stronę na Facebook, gdzie możecie zobaczyć więcej prac:
 Kitsune Arts


Macie jakieś hobby? Jakie? Jak się zaczęła Wasza przygoda? Napiszcie w komentarzach!


wtorek, 31 marca 2015

Nowa seria! | Summary of March

Postanowiłam, że stworzę coś regularnego. Coś co pozwoli podsumować cały miesiąc. Tak też w mojej głowie zaświeciła się lampka.
Na sam początek wyjaśnię na czym nowa seria będzie polegać.

Ostatniego dnia każdego miesiąca tu, na blogu, wstawię mix zdjęć z ostatnich 30 dni, a także napiszę co ważnego i mniej istotnego w tych dniach się wydarzyło. Pamiętajmy, że jest to blog z gatunku lifestyle, a wiernych czytelników tego gatunku takie coś powinno zaciekawić.

Skoro mowa o zdjęciach zapraszam też na mojego instagram'a (jakże chamska reklama, staczam się, haha) ------> _mysterious_fox_

___________________________________________________


Summary of March

W pierwszych dniach 3-ego miesiąca roku miło spędziłam czas w szkole. Tak, w szkole. Wycieczka do kina z klasą była, rzecz jasna, najprzyjemniejszą rzeczą. Nie miałam też dużo sprawdzianów, więc nie przytłaczała mnie presja ciągłej pracy.
Wręcz odwrotnie - czułam się wspaniale. Wszystko powolutku budziło się do życia. Najpiękniejsze dni przyszły w połowie miesiąca.



Temperatura +12 stopni oraz świecące słońce umilały czas, a ja bezproblemowo wstawałam rano i gnałam co sił na spacerek z psem. Oczywiste, że przyjemniej się wstaje kiedy budzi cię spokojna melodia, śpiew ptaków i zaglądające przez okno, wschodzące słońce. Wtedy też, odkryłam jakże wciągającą pasję robienia zdjęć naturze z bliska. Uwielbiam bawić się ostrością i niezmiernie podobają mi się zdjęcia kiedy pierwszy plan jest wyostrzony, a pozostałe, mniej ważne elementy są rozmyte.


Warto też wspomnieć o dniu otwartym w mojej szkole. Przyszło naprawdę wielu chętnych, tak wielu, że nieunikniony był ból gardła następnego dnia, albowiem byłam osobą opowiadającą o nauce języka francuskiego w naszym gimnazjum. Mimo wszystko był to jeden z lepszych dni w marcu. Miło spędziłam czas z przyjaciółmi. Bardzo lubię wszelką współpracę.


Całą moją codzienną rutynę rozbiła zmiana czasu. Czas jest dla mnie wyjątkowo ważny. Codziennie o tej samej godzinie wstaję i zasypiam. Zmiana godziny spowodowała kolejne zamieszanie. Całe szczęście szybko się do niej przyzwyczaiłam i ostanie szkolne dni minęły tak jak wcześniej.
Mój dobry nastrój zakłóciła też okropna pogoda. Właśnie spoglądam co chwilę za okno i widzę deszcz, śnieg, chmury. Do tego wieje okrutnie zimny i silny wiatr.

Od jutra zaczyna się przerwa świąteczna, ale jest to już temat na kolejne "Summary of...". Ja uciekam szykować się do koleżanki, a Was zostawiam ze sklejką zdjęć :) Liczę, że nowa seria się podoba, a pod postem pojawią się oczywiście Wasze opinie.

Ps.

Życzę Wam wesołego jajka, cudownego czasu spędzonego wśród grona rodziny, genialnych prezentów od króliczka - ogółem, Udanej Wielkanocy! :]


wtorek, 17 marca 2015

The most important thing in person is ... apperance?

Witam, Was moi czytelnicy!

Dziś poruszę kwestię postrzegania innych na podstawie wyglądu zewnętrznego. 


Niemalże codziennie spotykamy się z osobami, dla których wygląd staje na pierwszym miejscu. Najbardziej popularne jest ot wśród dziewczyn w wieku gimnazjalnym i licealnym. Można powiedzieć, że takie osoby mają nieułożoną piramidę potrzeb. Potrzeby wyższego rzędu stają się nagle potrzebami niższego rzędu. 

W wielu przypadkach takie osoby są zbyt pewne siebie, choć nie do końca. Myślę, że ich częsta, czasem nawet agresywna reakcja spowodowana jest samoobroną. Wyobraźmy sobie: Karolina chodzi do gimnazjum. Większość uważa, że jest przebojowa, fajna, wręcz idealna. Podlizują się jej, aby i oni zyskali w oczach kolegów / koleżanek - w końcu przyjaźnią się z TĄ Karoliną! Dziewczyna jest zbyt pewna siebie. Dlaczego tak jest? Być może była wyśmiewana w szkole podstawowej? Pozostała blizna, która spowodowała, że Karolina zmieniła się nie do poznania. Jej prawdziwa osobowość jest uwięziona w klatce, do której klucz ma "fejm".

|| Koszula - Sinsay || Spodnie - Tally Weijl ||

Niestety, często pragnienie szacunku wśród rówieśników skutkuje nietolerancją. Osoby uboższe, które nie mają pieniędzy na drogie buty lub najnowszego iPhone'a stają się ofiarami docinek, czasem wręcz prześladowań ze strony wspomnianych wcześniej, zbyt pewnych siebie osób. Radzę wtedy nie przejmować się obelgami. Nadawcy negatywnych komentarzy chcą pozbyć się konkurencji. Wiedzą, że Wy patrzycie na wygląd wewnętrzny człowieka, przez co dużo osób darzyłoby Was sympatią. Właśnie - "darzyłoby". Takie Karoliny są królowymi, które mają swoich poddanych. Zdrada karana jest śmiercią szkolną, czyli utratą szacunku "elity". 

Podsumowując: 

Nadmierna pewność siebie często spowodowana jest wyśmiewaniem sprzed lat,
Docinkami nie należy się przejmować, gdyż to daje "Karolinom" satysfakcje,
Powinniśmy patrzeć na piękno wewnętrzne człowieka - tak zdobędziemy prawdziwych przyjaciół, a nie poddanych,
Nie psujmy piramidy potrzeb - Maslow się obrazi ;)

Pozdrawiam,
Miłego tygodnia


piątek, 13 marca 2015

Back!

Witam Drogich Czytelników!

Tak, znów zaniedbałam bloga. Ciągła presja czasu spowodowana pracą związaną ze szkołą doprowadziła do niechęci pisania.  Przyszły tydzień nie zapowiada się taki ciężki i przez ten weekend mogę się wyluzować.  Powoli wpadam w rutynę i staram się mieć na wszystko czas. Przyznaję, nie zawsze to wychodzi, ale jest lepiej niż było.

Wiosna już zawitała, choć ciągle kłóci się z zimą i nigdy nie wiadomo jaka pogoda spotka nas następnego dnia, a nawet za godzinę. Poranki są piękne. Aż trudno mi to opisać. Promienie słoneczne padają na ziemię w taki sposób, że gdy tylko wychodzę z domu do szkoły na nowo zakochuję się w świecie. Wszystko jest wtedy takie żywe. Niestety, często zdarza się, że gdy dojeżdżam do szkoły godzinę później na niebie pojawiają się chmury, a dzień aż do wieczora staje się szary i smutny.



Nie wiem co mogę jeszcze powiedzieć. U mnie to samo co zwykle - szkoła, szkoła i jeszcze raz szkoła. Nie będę zanudzać Was tekstami o ocenach, czy żalić się na nauczycieli. Pewnie większość z Was i tak ma już po dziurki w nosie szkołę i tylko czeka na wakacje. Spokojnie jeszcze równo 105 dni do 26 czerwca. Wytrzymacie.

Ja się żegnam,
Miłego weekendu.

~Lis

niedziela, 22 lutego 2015

My future

Ostatnio dużo myślałam o swojej przyszłości i zdałam sobie sprawę, że większość mam zaplanowaną. Wiem co chcę robić w przyszłości, co nie zmienia faktu, że nie wiem co dojdzie do skutku. W dzisiejszym poście chcę przedstawić Wam moje aktualne plany i "zachcianki". Zapraszam!

Zacznę od najbliższych tygodni. Na 14 urodziny chcę zrobić sobie dziurkę w uchu. Jeśli dojdzie do skutku i dobrze zrozumiałyśmy się z mamą to będzie już moja trzecia dziurka w prawym uchu. 
Skoro już jesteśmy na temacie kolczyków - chcę skończyć z ośmioma kolczykami w prawym i trzema w lewym uchu. Troszkę sporo, co? Co tam! Zawsze podobały mi się "obkolczykowane" uszy. Twarzy natomiast nie mam zamiaru "kaleczyć" :)

Po ukończeniu 18-ego roku życia planuję coś sobie wytatuować. Nie wiem jeszcze dokładnie co, ale na chwilę obecną podoba mi się koncepcja lecących ptaków na wewnętrznej stronie przedramienia. Bardzo podobają mi się takie "lekkie" tatuaże. W ogóle odkąd mój brat zrobił pierwszy tatuaż sama zachciałam sobie zrobić. Wtedy to były dziecięce zachcianki, ale teraz myślę o tym dość poważnie. 

♥ Koszula - Sinsay ♥ Pasek - w komplecie z sukienką z SheInSide ♥ Spodnie - Sinsay ♥
A teraz, chyba najbardziej niepewna część - zawód. Od zawsze chciałam zostać weterynarzem i nadal mam taki zamiar. Chcę pomagać zwierzętom, a dodatkowo to mnie interesuje. Nie wiem co z tego wyjdzie, ale chcę dążyć do spełnienia tego marzenia. Jeśli udałoby mi się ukończyć weterynarię, zrobiłabym specjalizację na małe zwierzęta domowe - psy, koty, gryzonie itp., a następnie otworzyłabym malutki, skromniutki gabinecik, gdzieś w moim ojczystym mieście. Póki co ten plan nie zmienia się od... odkąd dowiedziałam się czym zajmuje się weterynarz. 

Jak wyobrażam sobie mój przyszły dom? Przytulny domek jednorodzinny, gdzie znajdą miejsce akita amerykańska, koty syberyjskie i dwójka szczurów. 

I to chyba tyle co chciałabym osiągnąć. Mam nadzieję, że post się spodobał. Chcecie więcej takich lżejszych postów o mnie i moim życiu, czy wolicie przemyślenia? Oczywiście jedno nie eliminuje drugiego, ale chcę wiedzieć co przygotować na następny wpis ;3

Na koniec chcę podziękować, że jesteście tak aktywni, komentujecie i obserwujecie. Z każdym dniem blog robi się popularniejszy, zauważam nowe osoby. Kocham Was <3

~Kitsune